Wiedźmińska Wiki

Przenieśliśmy się! Gamepedia połączyła siły z Fandomem, w rezultacie czego ta wiki została połączona ze swoim odpowiednikiem na Fandomie. Wiki została zarchiwizowana; prosimy czytelników oraz edytorów o przeniesienie się na połączoną wiki na Fandomie. Kliknij, aby przejść do nowej wiki.

CZYTAJ WIĘCEJ

Wiedźmińska Wiki
G SS Rayla

Rayla z Lyrii zw. Czarną lub Białą - oficer wojsk specjalnych Demawenda z Aedirn. Dowódca Blaise'a i Villisa. Przeżyła jako jedyna z wojowników ubezpieczających kolumnę uchodźców z Vengerbergu. Po bitwie pod Brenną jako Biała Rayla ściga po lasach niedobitków z brygady Vrihedd i komand Scoia'tael. W grze Wiedźmin po raz ostatni dopadła komando elfów w Wiosce Odmęty.Zostaje ciężko ranna od dwóch strzał w serce które wystrzelił Yaevinn podczas walk w Starej Wyzimie. Konającą Raylę znajdują wojownicy Salamandry,więc wkrótce zostaje zmutowana przez Azara Javeda i w zamian za "nowe życie" wykorzystana w walce przeciwko wiedźminowi. Ostatecznie ginie osłaniając mistrza przed mieczem Geralta. Mimo to, że nienawidzi elfów, walczy ich orężem - Elfim mieczem z Gór Sinych.

Dane z książek Sapkowskiego[]

  • Czarna Rayla:

- Potwierdzam - powiedziała smukła wojowniczka z czarnymi włosami gładko zaczesanymi do tyłu i splecionymi w gruby warkocz. - Ja, Rayla z Lyrii, również znam Geralta Białego Wilka, słynnego pogromcę potworów. Widywałam też nie raz i nie dwa czarodziejkę Yennefer, bom bywała w Aedirn, w mieście Vengerbergu, gdzie owa ma swą siedzibę. O tym, aby tych dwoje się kochało, nic mi jednak nie wiadomo.


Krew elfów, str. 14

- Nie wierzę - smukła wojowniczka wykrzywiła blade wargi, splunęła siarczyście na ziemię, z chrzęstem skrzyżowała na piersi osłonięte kolczą siatką przedramiona. - Nie wierzę, by Geralt z Rivii mógł trafić na lepszego. Zdarzyło mi się wiedzieć, jak ten wiedźmin włada mieczem. Jest wprost nieludzko szybki...


Krew elfów, str. 15

Oficer wszedł, ale figiel czarodziejek całkowicie spalił na panewce. Oficer nie zmieszał się na ich widok, nie za­czerwienił, nie otworzył ust, nie wybałuszył oczu. Bo ofi­cer był kobietą. Wysoką, smukłą kobietą z grubym czar­nym warkoczem i mieczem u boku.(...)Yennefer usiadła na leżance, patrząc na czarno-złoto-czerwoną kokardę na ramieniu wojowniczki.(...)Wojowniczka ukłoniła się sztywno, otarła spoconą twarz. W łaźni było gorąco, a ona miała na sobie kolczugę i skórzany kaftan.
- Często bywałam w Vengerbergu - powiedziała. - Pa­ni Yennefer. Zwę się Rayla.
- Sądząc po kokardzie, służysz w oddziałach specjal­nych króla Demawenda?
- Tak, pani.
- W randze?
- Kapitana.


Czas pogardy, str. 87

Wiem też, jak wygrywa się wojny. Wygrywa się je żołnierzami, którzy z przekonaniem i poświęceniem bronią kraju, bro­nią swego domu. Nie z takimi jak ta Rayla, z najemnika­mi bijącymi się dla pieniędzy, którzy nie umieją i nie ze­chcą się poświęcać. Oni nawet nie wiedzą, czym jest po­święcenie. A jeśli wiedzą, pogardzają nim.


Czas pogardy, str. 88

Po chwili była sama. Scoia'tael otaczali ją ze wszy­stkich stron. Wojowniczka, umazana krwią od stóp do głowy, uniosła miecz, zawirowała, potrząsnęła czarnym warkoczem. Stała wśród trupów, straszna, wykrzywiona jak demon. Elfy cofnęły się.
- Chodźcie! - krzyknęła dziko. - Na co czekacie? Nie weźmiecie mnie żywej! Jestem Czarna Rayla!
- Glaeddyv vort, beanna - powiedział spokojnie jasno­włosy piękny elf o twarzy cherubina i wielkich chabro­wych oczach dziecka. Wyłonił się zza otaczających ją, wciąż wahających się Scoia'tael. Jego biały jak śnieg koń chrapał, mocno machał głową w dół i w górę, energicznie grzebał kopytem przesiąknięty krwią piasek gościńca.
- Glaeddyv vort, beanna - powtórzył jeździec. - Rzuć miecz, niewiasto.
Najemniczka zaśmiała się makabrycznie, otarła twarz mankietem rękawicy, .rozmazując pot zmieszany z ku­rzem i krwią.
- Mój miecz zbyt wiele kosztował, by nim rzucać, elfie! - krzyknęła. - Żeby go wziąć, będziesz musiał łamać mi palce! Jestem Czarna Rayla! No, chodźcie!
Nie czekała długo.


Czas pogardy, str. 216
  • Biała Rayla:

Dowodziła nimi kobieta o zupełnie białych, krótko ostrzyżonych włosach, o złej, zaciętej twarzy zeszpeconej szramami, z których jedna przekreślała policzek od skroni po kącik ust, a potem druga podkówką obejmowała oczodół. Kobieta nie miała też dużej części prawej małżowiny usznej, a jej lewa ręka poniżej łokcia kończyła się skórzaną tuleją i mosiężnym hakiem, o który zaczepione były wodze. Kobieta, mierząc ich złym okiem, pełnym zapiekłej mściwości spojrzeniem, pytała o elfy. O Scoia'tael. O terrorystów. O zbiegów, niedobitków komanda rozniesionego dwa dni temu nazad. Jarre, Lucienne i inwalidzi, unikając wzroku białowłosej i jednorękiej kobiety, mówili, mamrocząc niewyraźnie, że nie, nikogo nie spotkali i nikogo nie widzieli. Łżecie, myślała Biała Rayla, ta, która niegdyś była Czarną Raylą. Łżecie, wiem to. Łżecie z litości. Ale to i tak nie ma znaczenia. Bo ja, Biała Rayla, litości nie znam.


Pani Jeziora, str. 433

Galeria[]

Wiedźmin 1[]

Gwint[]