Piaskowy potwór - jadowity potwór żyjący na pustyni, posiada obły i pękaty tułów, koloru brudnoszarego pokryty rzadką szczeciną. Wyposażony w ogromne zakończone hakami kleszcze. W sposobie polowania przypomina nieco mrówkolwa. Atakuje swoje ofiary zagrzebany w piasku, tworząc lej do którego wpadają nieostrożne stworzenia. Wysysa dokładnie krew i wszelką wilgoć z ciał. Jednego takiego piaskowego potwora zabiła Ciri wraz z towarzyszącym jej jednorożcem na pustyni Korath.
Dane z książek Sapkowskiego[]
Piasek na dnie dołu poruszył się i zafalował, dostrzegła wychylające się spod niego brązowe, zakończone hakami kleszcze, długie na dobre pół sążnia. (...)
W górę frunęła chmura piachu, odsłaniając ukrytego potwora uczepionego uda kwiczącego jednorożca. Ciri wrzasnęła z przerażenia. Czegoś tak obrzydliwego nie widziała jeszcze nigdy w życiu, na żadnej ilustracji, w żadnej z wiedźmińskich ksiąg. Czegoś tak szkaradnego nie była sobie nawet w stanie wyobrazić.
Potwór był brudnoszary, obły i pękaty jak opita krwią pluskwa, wąskie segmenty baryłowatego korpusu pokrywała rzadka szczecina. Nóg zdawał się w ogóle nie mieć, natomiast kleszcze miał prawie tak długie jak on sam.
Pozbawiony piaszczystej osłony stwór natychmiast puścił jednorożca i zaczął się zakopywać szybkimi, gwałtownymi podrygami pękatego cielska.
Zaatakowała od tyłu, przezornie trzymając się z daleka od kłapiących kleszczy, którymi potwór, jak się okazało, potrafił sięgnąć dość daleko do tyłu. Dźgnęła znowu, a stwór zakopywał się w niesamowitym tempie.
— Czas pogardy, str. 265-267
Idąc, Ciri nie spuszczała z lejów oka. Kilkakrotnie widziała, jak z morderczych pułapek strzelały w górę fontanny piachu - potwory pogłębiały i odnawiały swoje siedziby. Niektóre leje były tak blisko siebie, że wyrzucany przez jedno monstrum żwir trafiał do innych dołków, alarmując ukryte na dnie stwory, a wtedy rozpoczynała się straszliwa kanonada, przez kilka chwil piasek świszczał i prał dookoła jak grad.
Ciri zastanawiała się, na co piaskowe potwory polują na bezwodnym i martwym pustkowiu. Odpowiedź przyszła sama - z jednego z bliższych dołów szerokim łukiem wyfrunął ciemny przedmiot, z trzaskiem padając niedaleko nich. Po krótkiej chwili wahania zbiegła ze skał na piasek. Tym, co wyleciało z leja, był trupek gryzonia przypominającego królika. Przynajmniej z futerka. Trupek był bowiem skurczony, twardy i suchy jak wiór, lekki i pusty jak pęcherz. Nie było w nim ani kropli krwi. Ciri wzdrygnęła się - wiedziała już, na co szkarady polują i jak się odżywiają.
— Czas pogardy, str. 269
Były dwie rany, po obu stronach silnie napuchniętego, rozpalonego uda. Obie rany były zaognione, obie wciąż krwawiły, wraz z krwią z obydwu ciekła lepka, brzydko pachnąca ropa.
Potwór był jadowity.
— Czas pogardy, str. 270