Wiedźmińska Wiki

Przenieśliśmy się! Gamepedia połączyła siły z Fandomem, w rezultacie czego ta wiki została połączona ze swoim odpowiednikiem na Fandomie. Wiki została zarchiwizowana; prosimy czytelników oraz edytorów o przeniesienie się na połączoną wiki na Fandomie. Kliknij, aby przejść do nowej wiki.

CZYTAJ WIĘCEJ

Wiedźmińska Wiki
Wersja do druku nie jest już wspierana i może powodować błędy w wyświetlaniu. Zaktualizuj swoje zakładki i zamiast funkcji strony do druku użyj domyślnej funkcji drukowania w swojej przeglądarce.

Nissirowie - Milicja baronów z pogranicza, zwana przez baronów "Stróżami porządku". Znani z gwałcenia kobiet i zarzynania bydła, przez co budzili postrach u osadników nilfgaardzkich. Grupą Nissirów spotkaną przez Łapaczy w Glyswen przewodził Vercta, znajomy dowódcy Łapaczy, Skomlika. Na zlecenie barona Lutza z Tyffi złapali członka bandy Szczurów, Kayleigha i wieźli go do Tyffi w celu ukarania go za obrabowanie przez Szczury rządcy barona Lutza. Ciri, złapana przez Łapaczy i przetrzymywana w karczmie z Kayleighiem, pomogła mu, rozcinając powróz nożem od karczmarza. Oddział Vercty został wybity przez Szczury, które przybyły uwolnić Kayleigha.


Dane z książek Sapkowskiego

- Panowie Nissirowie - wyjaśnił ponuro osadnik - do Tyffi zmierzają. Zaszczycili nas swą wizytą. Wiozą jeńca. Jednego z bandy Szczurów wzięli w plen.


Czas pogardy, str. 288

- Patrzcie ino jaka pustota. Alem widział zza błon, że ludziska w chatach siedzą, uważają. A zza tamtych wrót, baczyłem, sulica błysknęła. - Bab pilnują - zaśmiał się tan, który życzył kotu problemów z myszą. - Nissirowie we wsi! Słyszeliście, co ów kmiot gadał? Widno było, że Nissirów nie miłuje.
-I nie dziwota. "Wierzaj mi" i jego kompania żadnej kiecce nie przepuszczą. Eh, doigrają się oni jeszcze, ci panowie Nissirowie. Baronowie "Stróżami porządku ich zwą, za to im płacą, aby dróg pilnowali. A krzyknij chłopu nad uchem "Nissir!", uwidzisz pięty sobie posra ze strachu. Ale to do czasu, do czasu. Jeszcze jednego cielaka zarżną, jeszcze jedną dziewkę wymamłają, a rozniosą ich chłopkowie na widłach, obaczycie. Baczyliście tych u wrót, jakie gęby mieli zawzięte? to nilfgaardzkie osadniki. Z nimi szutków nie ma...


Czas pogardy, str. 288

- Starszy nad nimi, wysoki, czarny, wąsaty jak sum.
- He! Dobra nasza. Jednego takiego znamy, nie? To ani chybi będzie nasz stary druh Vercta 'Wierzaj mi', pamiętacie go?


Czas pogardy, str. 288

- A drzwi rozewrzyj szerzej, bo chcemy do środka. Twój komendant, Vercta, to nasz znajomek.
- Nie znam was!
- Boś gołowąs! A ja i "Wierzaj mi" służyliśmy razem jeszcze za dawnych czasów, nim tu Nilfgaard nastał.


Czas pogardy, str. 290

- Jakeście wzięli Kayleigha?- spytał, sygnalizując oberżyście chęć rozszerzenia zamówienia. - I to żywego? Bo temu żeście pozostałych szczurów wysiekli, wiary nie dam.
- Po prawdzie - odrzekł Vercta, krytycznie przyglądając się temu co właśnie wydłubał z nosa - to szczęście mieliśmy, i tyle. Samojeden był. Od szajki sięodłączył i do Nowej Kuźnicy do dziewuchy przyskakał na nockę. Sołtysina wiedział, że niedaleko stoimy, dał znać. Zdążyliśmy przed świtaniem, zgarnęliśmy go na sianku, ani kwiknął. - A z dziewką jego zabawilim się pospołu - zarechotał grubas z czubem. -Jeśli jej Kayleigh nocką nie wygodził, nie było jej krzywdy, Myśmy jej rankiem tak wygodzili że później ni ręką, ni nogą ruszyć nie mogła!


Czas pogardy, str. 294