|
Bremervoord - przylądek, nadmorska dziedzina księcia Aglovala, leżąca na zachód od Dol Adalatte. Kraina kwitnąca dzięki handlowi perłami i owocami morza, od pewnego jednak czasu mająca problemy z tajemniczym, podwodnym zagrożeniem, którego zbadania podjął się wiedźmin Geralt. Na krańcu przylądka znajdują się Smocze Kły (dwie wulkaniczne rafy).
Gospodarka[]
Gospodarka księstwa opiera się głównie na handlu perłami i owocami morza oraz rybołówstwie.
Religia[]
Popularne są wyznania z reszty kontynentu, czyli Melitele, Kreve, Proroka Lebiody i Wiecznego Ognia. Możliwe, że dzięki kontaktom handlowym ze Skellige rozwinął się tu kult Frei.
Kultura[]
Mieszkańcy księstwa to raczej spokojni i gościnni ludzie związani z morzem.
Siły zbrojne[]
Księstwo posiada pewne siły zbrojne, za pomocą których książe Agloval chciał prowadzić wojnę z Vodyanoi, lecz nie ma informacji na temat liczebności wojska Bremervoord.
Osoby związane z Bremervoord[]
Dane z książek Sapkowskiego[]
— Miecz przeznaczenia, str.
Opuścili kamienisty przylądek, pożegnali urwiste, poszarpane klify nad plażami, dziwaczne formacje wysieczonych przez fale i wichry wapiennych skał. Ale gdy zjechali w ukwieconą i zieloną dolinę Dol Adalatte, nadal mieli w nozdrzach zapach morza, a w uszach huk przyboju i przeraźliwe, dzikie wrzaski mew.
— Miecz przeznaczenia, str. 223
Od Gór Sinych po Bremervoord krążą po lasach elfie komanda, to już nie mała partyzantka, to wojna.
— Krew elfów, str. 202
A z przylądka Bremervoord dostrzeżono widmowy statek, a na jego pokładzie upiora - czarnego rycerza w hełmie ozdobionym skrzydłami drapieżnego ptaka.
— Czas pogardy, str. 9
Triss Merigold drgnęła, odwróciła się, próbując przebić wzrokiem tłok i siny dym, szczelnie wypełniające główną salę tawerny. Wreszcie wstała zza stołu, z lekkim żalem porzucając filet z soli z masełkiem sardelowym, lokalny przysmak i prawdziwy delikates. Po tawernach i oberżach Bremervoord włóczyła się jednak nie po to, by jeść delikatesy, lecz by zdobywać informacje. Poza tym musiała dbać o linię.
Wianuszek ludzi, w który przyszło jej się wcisnąć, był już gęsty i zbity - w Bremervoord ludzie kochali opowieści i nie przepuszczali żadnej okazji, by posłuchać nowej. A licznie przybywający tu żeglarze nigdy nie zawodzili - zawsze mieli nowy i świeży repertuar morskich bajań i historyjek. Rzecz jasna, w przeważającej większości zełganych, ale to przecież nie miało najmniejszego znaczenia. Opowieść to opowieść. Ma swoje prawa.
— Wieża Jaskółki, str. 83
Słuchacze, w większości mieszkańcy Bremervoord i Cidaris, w większości żyjący z morza i egzystencją od niego zależni (...)
— Wieża Jaskółki, str. 83-84