Zarzecze - Kraina wzdłuż brzegów Jarugi na południe od Angrenu, dzieląca się na Lewobrzeże (Górne Zarzecze) i Prawobrzeże.
Znani Zarzeczanie[]
- Jan Cronin, starosta bartny
Dane z książek Sapkowskiego[]
Ale zareagowała błyskawicznie, odruchowo - odruchem nabytym i wyuczonym w borach Zarzecza, wtedy, gdy uchodząc z Cintry, ścigała się ze śmiercią.
— Krew elfów, str. 144
Odwiedził druidów z angreńskiego Kręgu, tych, którzy opiekowali się wojennymi sierotami. Ciało jednego z druidów odnaleziono po jakimś czasie w pobliskim lesie, zmasakrowane, noszące ślady tortur. Potem Rience pojawił się na Zarzeczu...
— Czas pogardy, str. 22
Co sił w koniach gnaliśmy na południe, ku Jarudze, zamierzając przeprawić się na lewy brzeg. Wcale nie tylko po to, by odgrodzić się rzeką od królowej i jej partyzantów, ale dlatego, że pustkowia Zarzecza były mniej groźne od objętego wojną Angrenu - do druidów w Caed Dhu o wiele rozumniej było podróżować lewym, a nie prawym brzegiem.
— Wieża Jaskółki, str. 79
Jechaliśmy przez lasy Górnego Zarzecza, zwanego również Lewobrzeżem, dzikiej i praktycznie bezludnej krainy usytuowanej pomiędzy Jarugą i położoną u podnóża Gór Amell krainą zwaną Stokami, od wschodu ograniczoną doliną Dol Angra, a od zachodu bagnistym pojezierzem, nazwa którego jakoś mi uleciała z pamięci.
Do krainy owej nigdy nikt nie rościł sobie szczególnych pretensji, stąd też nigdy nie było dobrze wiadomym, do kogo kraj tak naprawdę należy i kto nim włada. Trochę do powiedzenia w tym względzie mieli, jak się zdaje, kolejni władcy Temerii, Sodden, Cintry i Rivii, z różnym efektem traktujący Lewobrzeże jako lenno własnej korony i czasami próbujący dochodzić swych racji ogniem i żelazem. A potem zza Gór Amell nadeszły armie Nilfgaardu i nikt więcej nie miał niczego do powiedzenia. Ani wątpliwości względem spraw lenna czy własności ziemskiej. Wszystko na południe od Jarugi należało do Cesarstwa. W chwili, gdy piszę te słowa, do Cesarstwa należy już także sporo ziem na północ od Jarugi. Z braku dokładnych informacji nie wiem, ile i jak daleko na północ położonych.
Wracając do Zarzecza, pozwól, miły czytelniku, na dygresję tyczącą się procesów historycznych: historia danego terytorium często tworzona jest i kształtowana niejako przypadkowo, jako uboczny produkt konfliktów sił zewnętrznych. Historię danego kraju nader często tworzą nietutejsi. Nietutejsi bywają zatem przyczyną — jednak skutki ponoszą zawsze i niezmiennie tutejsi.
Zarzecza prawidło to dotyczyło w całej rozciągłości.
Zarzecze miało swoją ludność, rdzennych Zarzeczan. Tych ciągle, trwające latami przepychanki i walki zmieniły w dziadów i zmusiły do migracji. Wsie i osady poszły z dymem, ruiny sadyb i zamienione w ugory pola wchłonęła puszcza. Handel podupadł, karawany omijały zaniedbane drogi i szlaki. Ci nieliczni z Zarzeczan, którzy zostali, zmienili się w zdziczałych gburów. Od rosomaków i niedźwiedzi różnili się głównie tym, ze nosili spodnie. Przynajmniej niektórzy. To znaczy: niektórzy nosili, a niektórzy się różnili. Był to — w swej masie — naród nieużyty, prostacki i grubiański.
I totalnie wyprany z poczucia humoru.
— Wieża Jaskółki, str.
Kilka jego stworów podobno jeszcze krąży po świecie, w tym również ten ostatni: wij, który zmasakrował go i zniszczył pół Mariboru, zanim nie uciekł w lasy na Zarzeczu.
— Droga, z której się nie wraca, w zbiorze Coś się kończy, coś się zaczyna, str. 35