Wiedźmińska Wiki

Przenieśliśmy się! Gamepedia połączyła siły z Fandomem, w rezultacie czego ta wiki została połączona ze swoim odpowiednikiem na Fandomie. Wiki została zarchiwizowana; prosimy czytelników oraz edytorów o przeniesienie się na połączoną wiki na Fandomie. Kliknij, aby przejść do nowej wiki.

CZYTAJ WIĘCEJ

Wiedźmińska Wiki
Królestwo Koviru i Poviss
Stolica letnia Pont Vanis
Stolica zimowa Lan Exeter
Ustrój polityczny Monarchia
Jednostka monetarna Marka kovirska, Bizant Poviss
Głowa państwa król Tankred Thyssen
Język urzędowy Język Wspólny
Herb Herb Królestwa Koviru i Poviss
herb, przez króla Baldwina zatwierdzony: tarcza czterodzielna, w pierwszym polu czerwonym srebrna ręka zbrojna Thyssenidów, we wtórym polu srebrnym pasy lewoukośne, na ich tle pal czarny (księstwo Poviss), w trzecim polu srebrnym ostrza błękitne w górę (księstwo Naroku), w czwartym polu czerwonym pół srebrnego orła
Herb historyczny
Historyczny herb Koviru i Poviss
wariant 1.
Historyczny herb Koviru i Poviss
wariant 2.
herb z redańskim orłem i kaedweńskim jednorożcem
Flaga

Flaga Koviru i PovissPrzypuszczalna flaga Koviru i Poviss

OrteliusKovir

Królestwo Koviru i Poviss na Mapie Orteliusa

Kovir i Poviss - krainy leżące na północy nad Zatoką Praksedy, największy światowy eksporter kopalin, czerpiący olbrzymie zyski z handlu.

Religia[]

W kraju jest wyznawany kult proroka Lebiody - jego Dobra Księga jest czytywana przez rodzinę królewską.

Gospodarka[]

Kovir jest najbogatszym królestwem północy. Żyje z wydobycia różnych rud metali (głównie szlachetnych), soli, produkcji szkła oraz wysoce rozwiniętego handlu na skale światową. Większość państw północy jest uzależnionych od Kovirskich towarów, co zapewnia ogromne zyski królestwu. Towary wykonywane w Kovirze i Poviss słyną z wysokiej jakości - m.in. broń, która ustępują tylko wyrobom Mahakamskim. Kovir jest prawdziwym mocarstwem gospodarczym (i nie tylko), z którym musi się liczyć nawet Cesarstwo.

Siły zbrojne[]

O siłach zbrojnych Koviru i Poviss wiemy bardzo niewiele, przed laty było ich 25tys. głównie najemników i elitarnych żołnierzy. Było to jednak w okresie wojny nie wiadomo jaka armia jest utrzymywana w czasie pokoju.

Kultura i nauka[]

Kovirczycy są wykształconym narodem. Żyją tu głównie znakomici kupcy i rzemieślnicy którzy wysoce cenią sobie jakość towaru i wielkość swego majątku.Wykształciło się tu wielu znanych naukowców, poetów, pisarzy, lekarzy i innych inteligentów, co dobrze świadczy o królestwie. Z Koviru pochodzi też wielu znanych i szanowanych czarodziejów.


Historia[]

Niegdyś Radowid I Wielki, król Redanii podarował te kraje swemu znienawidzonemu bratu Trojdenowi i zaleciwszy, by nie pojawiał się on więcej na dworze w Tretogorze, uczynił go hrabią apanażystą, nieponoszącym jednak żadnych ciężarów czy powinności lennych. Stan ten utrzymywał się przez lata, a do Koviru i Poviss ciągnęły zastępy ludzi, czasem wyjętych spod prawa, ale także niedocenianych uczonych, techników, wierzących w możliwość zbudowania wymyślonych przez siebie maszyn, kupców niebojących się ryzyka i geologów oraz górników. Zwłaszcza ci ostatni bardzo przysłużyli się Kovirowi, odkrywając olbrzymie złoża wszelkich kopalin, dzięki którym Kovir i Poviss stały się bogate. Na te zyski połaszczył się wreszcie Radowid III Redański, co spowodowało krótką wojnę Redanii i Kaedwen z Kovirem, zakończoną miażdżącym zwycięstwem tego ostatniego. Wtedy też podpisano Pierwszy Traktat Exeterski, z preambułą Mare Liberum Apertum czyniący morze wolnym dla handlu. Był to pierwszy i ostatni konflikt, w który zaangażowało się to ceniące neutralność królestwo. Wspomogło ono jednak za czasów panowania Esterada Thyssena Północ w II wojnie z Nilfgaardem, tworząc pułk kondotierów, w którym walczyli m.in. Adam Pangratt, Julia Abatemarco czy Lorenzo Molla.

Kovirczycy[]

Władcy , Królowie Koviru i Poviss[]

Inni Mieszkańcy[]

Miasta i warownie[]

Krainy[]

Towary eksportowe[]

Kovir posiadał ogromną liczbę kopalń, dzięki czemu w znacznym stopniu rozwinął się handel. Towary eksportowe:

  • szkło,
  • sól,
  • rudy żelaza,
  • srebro,
  • nikiel,
  • ołów,
  • cyna,
  • cynk,
  • miedź,
  • chrom,
  • tytan,
  • wolfram,
  • platyna,
  • ferroaurum,
  • kryobelit,
  • złoto (80% światowego wydobycia).

Dane z książek Sapkowskiego[]

- A zatem - uniosła głowę - są tacy, którzy już zawczasu przygotowują się do ucieczki. A dokąd, ciekawość?- Najwyżej notowana jest daleka Północ. Hengfors, Kovir, Poviss. Raz, że to faktycznie daleko, dwa, kraje te są neutralne i mają z Nilfgaardem dobre stosunki.


Czas pogardy, str. 59
Długi cytat

(...) Już sto dwadzieścia lat Kovir i Poviss są dla Redanii zagranicą. A przecież nie zawsze były.
Krainy położone na północy, nad Zatoką Praksedy, Redania z dawien dawna traktowała jak swe własne lenno. Kovir i Poviss były - jak to się mówiło na dworze tretogorskim - apanażem w oprawie koronnej. Kolejni rządzący tam hrabiowie apanażyści zwani byli Trojdenidami, wywodzili się bowiem - lub twierdzili, że się wywodzą - od wspólnego przodka, Trojdena. Ówże princ Trojden był rodzonym bratem króla Redanii Radowida I, tego nazwanego później Wielkim. Już w młodości był ów Trojden typem obleśnym i wyjątkowo wrednym. Strach brał, gdy się pomyślało, że z latami się rozwinie. Król Radowid - nie będący pod tym względem wyjątkiem - brata nienawidził jak morowej zarazy. Mianował go więc hrabią apanażystą Koviru - by się go pozbyć, odsunąć jak najdalej od siebie. A dalej niż Kovir nie dało się.
Hrabia apanażystą Trojden był formalnie wasalem Redanii, ale wasalem nietypowym - nie ponoszącym żadnych ciężarów ani powinności lennych. Ba, nie musiał składać nawet ceremonialnej przysięgi lenniczej, zażądano od niego wyłącznie tak zwanej obietnicy nieszkodzenia. Jedni mówili, że Radowid zwyczajnie się zlitował - wiedząc, że kovirskiej "oprawy koronnej" nie stać ni na daninę, ni na służebność. Inni zaś utrzymywali, że Radowid po prostu nie chciał na oczy oglądać hrabiego apanażysty - mdliło go na samą myśl, że braciszek może osobiście zjawić się w Tretogorze z pieniędzmi lub z pomocą wojskową. Jak było naprawdę, nikt nie wiedział, ale jak było, tak zostało. Długie lata po śmierci Radowida I w Redanii nadal obowiązywało prawo promulgowane za czasów wielkiego króla. Po pierwsze: hrabstwo Koviru jest wasalem, ale nie musi ani płacić, ani służyć. Po drugie: apanaż kovirski jest dobrem martwej ręki, a sukcesja jest w wyłącznej gestii domu Trojdenidów. Po trzecie: Tretogor nie miesza się do spraw domu Trojdenidów. Po czwarte: członków domu Trojdenidów nie zaprasza się do Tretogoru na uroczystości obchodów świąt państwowych. Po piąte: ani z żadnych innych okazji.
O tym, co na Północy się dzieje, mało kto w sumie wiedział i mało kogo to interesowało. Do Redanii dochodziły - głównie okrężną drogą, przez Kaedwen - wieści o konfliktach hrabstwa kovirskiego z pomniejszymi północnymi władykami. O przymierzach i wojnach - z Hengfors, Malleore, Creyden, Talgarem i innymi kraikami o trudnych do zapamiętania nazwach. Ktoś tam kogoś podbijał i wchłaniał, ktoś z kimś łączył się w dynastycznym związku, ktoś kogoś pogromił i zhołdował - w sumie nie bardzo było wiadomo, kto, kogo i dlaczego.
Wieści o wojnach i walkach zwabiły jednak na Północ całe mrowie zabijaków, awanturników, łowców przygód i innych niespokojnych duchów szukających łupu i możliwości wyżycia się. Ciągnęli tacy ze wszystkich stron świata, nawet z krajów tak odległych, jak Cintra czy Rivia. Przede wszystkim jednak byli to obywatele Redanii i Kaedwen. Zwłaszcza z Kaedwen szły do Koviru całe komuniki jazdy - plotka rozgłosiła nawet, że na czele jednego pojechała osławiona Aideen, buntownicza nieślubna córka kaedweńskiego monarchy. W Redanii mówiło się nawet, że na dworze w Ard Carraigh rodzą się zamysły aneksji pomocnego hrabstwa i oderwania go od redańskiej korony. Ktoś tam zaczął nawet wrzeszczeć o potrzebie zbrojnej interwencji.
Tretogor jednak demonstracyjnie oznajmił, że Północ go nie interesuje. Jak uznali królewscy juryści, obowiązuje zasada wzajemności - apanaż kovirski nie ponosi żadnych powinności wobec korony, tedy korona nie udziela pomocy Kovirowi. Tym bardziej, że Kovir o żadną pomoc nigdy nie prosił. Tymczasem z toczonych na północy wojen Kovir i Poviss podniosły się silniejsze i potężniejsze. Mało kto wówczas o tym wiedział. Wyraźniejszym sygnałem rosnącej potęgi Północy był coraz aktywniejszy eksport. O Kovirze przez dziesiątki lat mawiano, że jedynym bogactwem tej krainy jest piach i morska woda. Dowcip przypomniano sobie, gdy produkcja kovirskich hut i salin praktycznie zmonopolizowała światowy rynek szkła i soli.
Ale choć setki ludzi pijały ze szklanic ze znakiem kovirskich hut i soliły zupę povisską solą, wciąż był to w świadomości ludzkiej kraj niebywale odległy, niedostępny, surowy i nieprzyjazny. I przede wszystkim inny. W Redanii i Kaedwen zamiast "do wszystkich diabłów" mówiło się: "przegonić kogoś do Poviss". Jak się wam u mnie nie podoba, mawiał mistrz do krnąbrnych czeladników, to wolna droga do Koviru. Nie będzie tu kovirskich porządków, krzyczał profesor na niesfornie rozdyskutowanych żaków. Do Poviss idź się mądrzyć, wołał rolnik do syna krytykującego pradziadowe radło i żarowy system uprawy. Komu się nie podobają odwieczne porządki, wolna droga do Koviru!
Adresaci tych wypowiedzi pomału, pomaleńku jęli się zastanawiać i wkrótce zauważyli, że faktycznie, drogi do Koviru i Poviss nic, ale to absolutnie nic nie tarasuje. Na północ ruszyła druga fala emigracji. Tak jak i poprzednia, fala ta głównie składała się z niezadowolonych cudaków, którzy różnili się i chcieli inaczej. Ale tym razem nie byli to skłóceni z życiem i nigdzie nie pasujący awanturnicy. Przynajmniej nie jedynie. Na północ pociągnęli uczeni, którzy wierzyli w swe teorie, choć teorie te okrzyczano za nierealne i wariackie. Technicy i konstruktorzy, przekonani, że wbrew powszechnej opinii da się jednak zbudować wykoncypowane przez uczonych maszyny i urządzenia. Czarodzieje, dla których stosowanie magii do stawiania falochronów nie było świętokradczym despektem. Kupcy, dla których perspektywa rozwoju obrotu zdobią była rozsadzić sztywne, statyczne i krótkowzroczne granice ryzyka. Rolnicy i hodowcy, przekonani, że nawet z najgorszych gruntów można zrobić dające urodzaj pola, że zawsze da się wyhodować odmiany zwierząt, którym dany klimat służy.
Na północ pociągnęli także górnicy i geologowie, dla których surowość dzikich gór i skał Koviru stanowiła nieomylny sygnał, że jeśli na wierzchu taka bieda, to pod spodem musi być bogactwo. Natura kocha bowiem równowagę.
Pod spodem było bogactwo.
Minęło ćwierć wieku - i Kovir wydobywał tyle kopalin, ile Redania, Aedirn i Kaedwen razem wzięte. Wydobyciem i przeróbką rud żelaza Kovir ustępował tylko Mahakamowi, ale do Mahakamu szły z Koviru transporty metali służących do wykonywania stopów. Na Kovir i Poviss przypadała ćwiartka światowego wydobycia kruszców srebra, niklu, ołowiu, cyny i cynku, połowa wydobycia kruszców miedzi i miedzi rodzimej, trzy czwarte wydobycia kruszców manganu, chromu, tytanu i wolframu, tyleż wydobycia metali występujących tylko w postaci rodzimej: platyny, ferroaurum, kryobelitu i dwimerytu. I ponad osiemdziesiąt procent światowego wydobycia złota.
Złota, za które Kovir i Poviss kupowały to, co na Północy nie rosło i nie chowało się. I to, czego Kovir i Poviss nie produkowały. Nie dlatego, że nie mogły czy nie umiały. Nie opłacało się. Rzemieślnik z Koviru czy Poviss, syn lub wnuk przybyłego tu z tobołkiem na plecach imigranta, zarabiał teraz czterokrotnie więcej niż jego konfrater w Redanii czy Temerii.
Kovir handlował i chciał handlować z całym światem, na coraz większą skalę. Nie mógł.
Królem Redanii został Radowid III, którego z Radowidem Wielkim, jego pradziadem, łączyło imię - a także chytrość i skąpstwo. Król ten, przez pochlebców i hagiografów nazywany Śmiałym, a przez wszystkich innych Ryżym, zauważył to, czego przed nim nikt jakoś zauważać nie chciał. Dlaczego z gigantycznego handlu, który prowadzi Kovir, Redania nie ma ani szeląga? Przecież Kovir to tylko nic nie znaczące hrabstwo, lenno, mały klejnocik w redańskiej koronie. Czas, by kovirski wasal zaczął służyć suzerenowi! Zdarzyła się po temu świetna okazja - Redania miała zatarg graniczny z Aedirn, chodziło jak zwykle o Dolinę Pontaru. Radowid III zdecydowany był wystąpić zbrojnie i zaczął się do tego przygotowywać. Promulgował specjalny podatek na cele wojenne, nazwany "pontarską dziesięciną". Mieli go zapłacić wszyscy poddani i wasale. Wszyscy. Apanaż kovirski również. Ryży zacierał ręce - dziesięć procent od dochodów Koviru, to było coś!
Do Pont Vanis, o którym mniemano, że to mały gródek z drewnianym ostrokołem, udali się redańscy posłowie. Gdy wrócili, zakomunikowali Ryżemu zaskakujące wieści.
Pont Vanis nie jest gródkiem. Jest ogromnym miastem, letnią stolicą królestwa Koviru, którego władca, król Gedoyius, śle niniejszym królowi Radowidowi odpowiedź następującą:
Królestwo Koviru nie jest niczyim wasalem. Pretensje i roszczenia Tretogoru są bezzasadne i opierają się na martwej literze prawa, które nigdy nie miało mocy. Królowie z Tretogoru nigdy nie byli suwerenami władców Koviru, bo władcy Koviru - co łatwo sprawdzić w annałach - nigdy nie płacili Tretogorowi trybutu, nigdy nie pełnili wojennych służebności, a co najważniejsze - nigdy nie byli zapraszani na uroczystości świąt państwowych. Ani żadnych innych.
Gedovius, król Koviru - przekazali posłowie - żałuje, ale nie może uznać króla Radowida za seniora i suzerena, ani tym bardziej płacić mu dziesięcin. Nie może też tego uczynić nikt z kovirskich wasali ani arierwasali, podlegających wyłącznie pod kovirski seniorat. Jednym słowem: niechże Tretogor pilnuje swego nosa i nie wtyka go w sprawy Koviru, niezawisłego królestwa.
W Ryżym wezbrał zimny gniew. Niezawisłe królestwo? Zagranica? Dobrze. Postąpimy z Kovirem jak z domeną cudzoziemską.
Redania i poduszczone przez Ryżego Kaedwen i Temeria zastosowały wobec Koviru retorsyjne cła i bezwzględne prawo składu. Kupiec z Koviru, ciągnący na południe, musiał, chciał czy nie chciał, cały swój towar wystawić na sprzedaż w którymś z redańskich miast i sprzedać go - lub zawrócić. Ten sam przymus spotykał kupca z dalekiego Południa, zmierzającego do Koviru.
Od towarów, które Kovir transportował morzem, nie zawijając do redańskich czy temerskich portów, Redania zażądała zbójeckich ceł. Statki kovirskie, rzecz jasna, płacić nie chciały - płaciły tylko te, którym nie udało się uciec. W rozpoczętej na morzu zabawie w kotka i myszkę rychło doszło do incydentu. Patrolowiec redański próbował aresztować kovirskiego kupca, zjawiły się dwie kovirskie fregaty, patrolowiec spłonął. Były ofiary.
Miarka się przebrała. Radowid Ryży postanowił nauczyć moresu nieposłusznego wasala. Czterotysięczna armia Redanii sforsowała rzekę Braa, a ekspedycyjny korpus z Kaedwen wkroczył do Caingom. Po tygodniu dwa tysiące ocalałych Redańczyków forsowało Braa w drugą stronę, a nędzne niedobitki kaedweńskiego korpusu wlokły się do domu przełęczami Gór Pustulskich. Wyjawił się kolejny cel, któremu posłużyło złoto północnych gór. Stałą armię Koviru stanowiło dwadzieścia pięć tysięcy zaprawionych w bojach - i rozbojach - zawodowców, ściągniętych z najdalszych zakątków świata kondotierów, bezgranicznie wiernych kovirskiej koronie za niebywale szczodry żołd i zagwarantowaną kontraktem emeryturę. Gotowych na każdy hazard dla niebywale szczodrej premii, wypłacanej za każdą wygraną bitwę. Tych bogatych żołnierzy wiedli zaś do boju doświadczeni, zdolni - i obecnie bardzo bogaci - dowódcy, których Ryży i król Benda z Kaedwen znali świetnie - byli to ci sami, którzy wcale nie tak dawno służyli w ich własnych armiach, ale niespodziewanie przeszli w stan spoczynku i wyjechali za granicę. Ryży nie był głupcem i umiał uczyć się na błędach. Uśmierzyl buńczucznych generałów domagających się krucjaty, nie dał ucha kupcom żądającym głodowej blokady, ugłaskał Bendę z Kaedwen, żądnego krwi i zemsty za zagładę swej elitarnej jednostki. Ryży zainicjował rokowania. Nie powstrzymało go nawet upokorzenie, gorzka pigułka, którą przyszło przełknąć - Kovir godził się na rozmowy, ale u siebie, w Lan Exeter. Koza musiała przyjść do woza.
(...)
Redańska eskadra wpłynęła do Zatoki Praksedy i skierowała się ku kovirskiemu wybrzeżu. Z pokładu flagowego okrętu "Alata" Radowid Ryży, Benda z Kaedwen i towarzyszący im w roli mediatora hierarcha Novigradu ze zdumieniem przyglądali się wybiegającym w morze falochronom, nad którymi wznosiły się mury i krępe basteje fortecy strzegącej dostępu do miasta Pont Vanis. A płynąc od Pont Vanis na północ, w stronę ujścia rzeki Tango królowie widzieli porty przy portach, stocznie obok stoczni, przystanie obok przystani. Widzieli las masztów i kłującą oczy biel żagli. Kovir, jak się okazywało, miał już gotowe remedium na blokady, retorsje i wojny celne. Kovir był ewidentnie gotów do panowania nad morzami. "Alata" wpłynęła w szerokie ujście Tango i rzuciła kotwicę w kamiennych szczękach awanportów. Ale królów, ku ich zdziwieniu, czekała jeszcze jedna podróż wodą. Miasto Lan Exeter nie miało ulic, lecz kanały. W tym będący główną arterią i osią metropolii Wielki Kanał, wiodący od portu wprost do monarszej rezydencji. Królowie przesiedli się na galery, udekorowane szkarłatno-ztotymi girlandami i herbem, na którym Ryży i Benda ze zdumieniem rozpoznawali redańskiego orła i kaedweńskiego jednorożca. Płynąc Wielkim Kanałem, królowie i ich świta rozglądali się i zachowywali milczenie. Właściwie należałoby powiedzieć, że ich zatkało. Mylili się, sądząc, że wiedzą, co to jest bogactwo i przepych, że nie można ich zaskoczyć przejawami dostatku i żadną demonstracją luksusu.
Płynęli Wielkim Kanałem, mijając imponujący gmach Admiralicji i siedzibę Gildii Kupieckiej. Płynęli wzdłuż promenad, wypełnionych kolorowym i dostatnio odzianym tłumem. Płynęli w szpalerze wspaniałych magnackich pałacyków i kupieckich kamieniczek, odbijających się w wodzie Kanału tęczą przepysznie zdobionych, acz niebywale wąskich ścian frontowych. W Lan Exeter płaciło się bowiem podatek od frontu domu - im front szerszy, tym podatek progresywnie wyższy.
Na dotykających Kanału schodach pałacu Ensenada, monarszej rezydencji zimowej, jedynego budynku o szerokim froncie, oczekiwał już komitet powitalny i królewska para: Gedovius, władca Koviru i jego małżonka. Gemma.
Para przywitała przybyłych dwornie, grzecznie... i nietypowo. Drogi stryjaszku, zwrócił się Gedovius do Radowida. Kochany dziadku, uśmiechnęła się do Bendy Gemma. Gedovius był wszakże Trojdenidą. Gemma zaś, jak się okazało, wiodła swój ród od zbiegłej z Kaedwen buntowniczej Aideen, w żyłach której płynęła krew królów z Ard Carraigh.
Udowodnione pokrewieństwo poprawiło nastroje i wzbudziło sympatię, ale w rokowaniach nie pomogło. W zasadzie to, co nastąpiło, to nie były żadne rokowania. "Dzieci" powiedziały krótko, czego żądają. "Dziadkowie" wysłuchali. I podpisali dokument, przez potomnych nazwany Pierwszym Traktatem Exeterskim. Dla odróżnienia od zawartych później. Pierwszy Traktat nosi też nazwę zgodną z pierwszymi słowami jego preambuły: Mare Liberum Apertum.
Morze jest wolne i otwarte. Handel jest wolny. Zysk jest święty. Kochaj handel i zysk bliźniego jak swój własny. Utrudnianie komuś handlowania i osiągania zysku jest łamaniem praw natury. A Kovir nie jest niczyim wasalem. Jest niezawisłym, samorządnym - i neutralnym królestwem.
Nie wyglądało, by Gedovius i Gemma zechcieli - dla samej choćby grzeczności - uczynić choć jedno, choćby najmniejsze ustępstwo, coś, co uratowałoby honor Radowida i Bendy. Ale jednak zrobili to. Zgodzili się, aby Radowid Ryży - dożywotnio - używał w oficjalnych dokumentach tytułu króla Koviru i Poviss, a Benda - dożywotnio - tytułu króla Caingom i Malleore.
Oczywista, z zastrzeżeniem de non preiudicando.
Gedovius i Gemma panowali przez dwadzieścia pięć lat na ich synu, Gerardzie, skończyła się królewska gałąź Trojdenidów. Na tron kovirski wstąpił Esterii Thyssen. Założyciel domu Thyssenidów.
W niedługim czasie związani więzami krwi ze wszystkimi pozostałymi dynastiami świata królowie Koviru niezłomnie przestrzegali Traktatów Exeterskich. Nigdy nie mieszali się do spraw sąsiadów. Nigdy nie podnosili spraw obcej sukcesji - choć nieraz zawirowania dziejowe sprawiały, że król czy królewicz kovirski miał wszelkie podstawy uważać się za prawnego sukcesora tronu Redanii, Aedirn, Kaedwen, Cidaris lub nawet Verden czy Rivii.
Nigdy potężny Kovir nie próbował aneksji terytorialnych ani podbojów, nie wysyłał uzbrojonych w katapulty i balisty kanonierek na cudze wody terytorialne. Nigdy nie uzurpował sobie przywileju "rządu nad falami". Kovirowi wystarczało Mare Liberum Apertum, morze wolne i otwarte dla handlu. Kovir wyznawał świętość handlu i zysku.
I absolutną, niezachwianą neutralność.


Wieża Jaskółki, str.

Ciekawostki i inne informacje[]

  • Wraz ze zmianą rodu panującego zmieniono także narodowe barwy z indyga na szkarłat, na czym majątek zbił podający się za Daintiego Biberveldta doppler Dudu.
  • Z Poviss pochodził młody wiedźmin Coën
  • Z Koviru (i okolic) pochodzi dużo czarodziejów.
  • Kovir posiada jeden z najlepszych wywiadów na świecie.
  • W ostatnich latach Kovir ma coraz więcej problemów z brakiem żywności, której dostawy dostarcza mu Nilfgaard.
  • Kovir i Poviss prawdopodobnie są wzorowane na Niderlandach, Flandrii i państwach Włoskich, które w czasach późnego średniowiecza i odrodzenia były najbogatszymi państwami w Europie (np. Wenecja wzbogacona na handlu morskim i bankowości). Sama zimowa stolica tych królestw, Lan Exeter, jest stylizowa na wybudowanej  wysepkach Wenecji oraz na holenderskim Amsterdamie.
  • Poviss to także największe hrabstwo Walii leżące w jej środkowej części. We wczesnym średniowieczu istniało królestwo walijskie o takiej nazwie.
  • W Wiedźmin 3: Dziki Gon Triss organizuje ucieczkę czarodziejów z Novigradu do Koviru.
  • Według gry Wiedźmin 3 królem Koviru i Poviss jest Tankred .
  • W grze Wiedźmin 3: Dziki Gon gdy Geralt wybierze Triss Merigold jako ukochaną to wspólnie pod koniec wydarzeń z gry zamieszkają w Kovirze.
Władcy Koviru i Poviss
TrojdenGedovius TrojdenidaGerard TrojdenidaEsteril ThyssenBaldwin ThyssenRhydIdi • Esterad Thyssen
Królowe
GemmaAgnes z AedirnBlanka z MalleoreZuleyka
Inni członkowie dynastii Trojdenidów i Thyssenidów
GodambaScarabOttoGuidoEdmundBerengariaRamonaAlicjaXymenaMarionEudoxiaGaudemundaHeloizaTankred

Galeria[]

Heraldyka[]