"Elfy i ludzie" autor: Hen Gedymdeith - księga powstała w czasach, gdy ludzie i elfy żyły jeszcze w przyjaźni, a elfie miasta nie były fundamentami miast ludzkich. Opisuje ona podróż autora do elfich pałaców, gdzie miał on pobierać nauki, a także inne cuda, które dzisiaj, niestety, są już jedynie legendą.
Dane z książek Sapkowskiego[]
Fragment:
W górze rzeki zobaczyliśmy ich miasta, tak delikatne, jakby utkane z porannej mgły, z której się wyłaniały. Wydawało się nam, że znikną za chwilę, że ulecą z wiatrem, który marszczył powierzchnię wody. Były tam pałacyki, białe jak kwiaty nenufaru. Były wieżyczki, zdające się być uplecione z bluszczu, były mosty, zwiewne jak płaczące wierzby. I były inne rzeczy, dla których nie znajdowaliśmy imion i nazw. A mieliśmy już przecież imiona i nazwy dla wszystkiego, co w tym nowym, odrodzonym świecie widziały nasze oczy. Nagle, gdzieś w odległych zakątkach pamięci, odnajdywaliśmy nazwy dla smoków i gryfów, dla syren i nim, dla sylfid i driad. Dla białych jednorożców, które o zmierzchu piły z rzeki, schylając ku wodzie swe smukłe głowy. Wszystkiemu nadawaliśmy nazwy. I wszystko stawało się bliskie, znane, nasze. Oprócz nich. Oni, choć tak do nas podobni, byli obcy, tak bardzo obcy, że długo nie umieliśmy dla obcości tej znaleźć imienia.
— Krew elfów, str. 108
Komentarz[]
Tekst jest autorstwa A. Sapkowskiego i wraz z mottem Marszałka Milana Raupenneck'a stanowi introdukcję do czwartego rozdziału tomu "Krew elfów"- pierwszej części pięciotomowej sagi o wiedźminie.