Aplegatt - goniec królewski z Aedirn na służbie u króla Demawenda . Został zabity na szlaku podczas służby, przez Yaevinna z bandy Scoia'tael, nie doniósłszy informacji od króla Vizimira do Demawenda.
Dane z książek Sapkowskiego[]
Do tego, żeby móc zarabiać na życie jako goniec konny, mawiał zwykle Aplegatt wstępującym do służby młodzikom, potrzebne są dwie rzeczy - złota głowa i żelazna rzyć.
— Czas pogardy, str. 5
Przez jakiś czas Aplegatt też myślał, że już nie jest nikomu potrzebny. Miał trzydzieści sześć lat, był mały, ale silny i żylasty, pracy się nie bał i miał, ma się rozumieć, złotą głowę. Mógł znaleźć sobie inną robotę, by wyżywić siebie i żonę, by odłożyć trochę grosza na posag dla dwóch niezamężnych jeszcze córek, by móc nadal pomagać tej zamężnej, której mężowi, beznadziejnej ofermie, cięgiem nie wiodło się w interesach. Ale Aplegatt nie chciał i nie wyobrażał sobie innej roboty. Był królewskim gońcem konnym.
— Czas pogardy, str. 6
— Czas pogardy, str. 2
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na niego, jak gdyby dopiero teraz go zauważyła. Oczy miała wielkie i zielone jak szmaragdy. Aplegatt narzucił czaprak na konia.
- Szczęśliwej drogi życzyłem - powtórzył. Zwykle nie był wylewny ani rozmowny, ale teraz czuł potrzebę pogadać z bliźnim, nawet jeśli tym bliźnim była zwykła zaspana smarkula. Może sprawiły to długie dni samotności na szlaku, a może to, że smarkula trochę przypominała jego średnią córkę.
— Czas pogardy, str. 10
...dostrzegł jego ubiór i blachę z herbem Aedirn na piersi (...) Był gońcem królewskim...
— Czas pogardy, str. 40
- Świeżego konia mi nie trza - powiedział szorstko. Zdawało mu się, że gospodarz odetchnął z ulgą.
- Zjem jeno, bom zgłodniał na szlaku - dodał goniec. - Jest co w garnku?— Czas pogardy, str. 21