Wiedźmińska Wiki

Przenieśliśmy się! Gamepedia połączyła siły z Fandomem, w rezultacie czego ta wiki została połączona ze swoim odpowiednikiem na Fandomie. Wiki została zarchiwizowana; prosimy czytelników oraz edytorów o przeniesienie się na połączoną wiki na Fandomie. Kliknij, aby przejść do nowej wiki.

CZYTAJ WIĘCEJ

Wiedźmińska Wiki
Lokalizacja, w której powinna znajdować się Emblonia na mapie czeskiej

Emblonia - królestwo leżące w ujściu Pontaru, pomiędzy jego głównym nurtem a odnogą, Emblą. Pół wieku przed wydarzeniami z Sezonu burz podzielone pomiędzy Temerię a Redanię - tereny przejęte przez Redanię nazwano Przyrzeczem, natomiast zagarnięte przez Temerię ochrzczono Pontarią.

Miejsca[]

Miasteczka i wsie[]

Dane z książek Sapkowskiego[]

Teleport wyrzucił go na międzyrzecze, jakie tworzyły dwa ramiona rzeki Pontar. Odnoga południowa, z uwagi na rozmiary, doczekała się nawet u kartografów własnej nazwy - figurowała na wielu mapach jako Embla. Leżący pomiędzy odnogami kraj zaś - a raczej kraik - zwał się Emblonią. To znaczy zwał się niegdyś, dość dawno temu. I dość dawno temu zwać się przestał. Królestwo Emblonii przestało istnieć jakieś pół wieku temu. A były po temu powody.

W większości królestw, księstw i innych form organizacji władzy i zbiorowości społecznych na ziemiach znanych Geraltowi sprawy - zasadniczo można było tak uznać - układały się i miały w miarę dobrze. System, prawda, kulał niekiedy, ale funkcjonował. W przeważającej części zbiorowości społecznych klasa rządząca rządziła, miast wyłącznie kraść i uprawiać hazard na przemian z nierządem. Elita społeczna w niewielkim tylko procencie złożona była z ludzi sądzących, że higiena to imię prostytutki, a rzeżączka to ptak z rodziny skowronków. Lud roboczy i rolniczy w małej jeno części składał się z kretynów żyjących wyłącznie dniem dzisiejszym i dzisiejszą wódką niezdolnych swym szczątkowym rozumem ogarnąć czegoś tak nieogarniętego jak jutro i wódka jutrzejsza. Kapłani w większości nie wyłudzali od ludu pieniędzy i nie deprawowali nieletnich, lecz bytowali w świątyniach, bez reszty poświęcając się próbom rozwiązania nierozwiązywalnej zagadki wiary. Psychopaci, cudaki, rarogi i idioci nie pchali się do polityki i do ważnych stanowisk w rządzie i administracji, lecz zajmowali destrukcją własnego życia rodzinnego. Wsiowi głupkowie siedzieli po wsiach, za stodołami, nie usiłując odgrywać trybunów ludowych. Tak było w większości państw.
Ale królestwo Emblonii do większości nie należało. Było mniejszością pod każdym z wyżej wymienionych względów. I pod wieloma innymi.
Toteż podupadło. A wreszcie zanikło. Postarali się o to potężni sąsiedzi, Temeria i Redania. Emblonia, lubo twór politycznie niewydarzony, pewnym bogactwem jednak dysponowała. Leżała wszak w aluwialnej dolinie rzeki Pontar, która od wieków osadzała tu niesione wylewami muły. Z tych powstały mady - niezwykle żyzne i wydajne rolniczo gleby. Pod rządami władców Emblonii mady rychło zaczęły zmieniać się w zarosłe łęgami nieużytki, na których mało dało się posadzić, a jeszcze mniej zebrać. Temeria i Redania notowały tymczasem znaczny przyrost ludności i produkcja rolnicza stawała się sprawą o żywotnym znaczeniu. Mady Emblonii nęciły. Dwa rozdzielone rzeką Pontar królestwa bez zbędnych ceregieli podzieliły więc Emblonię między siebie, a nazwę wymazały z map. Część zaanektowaną przez Temerię nazwano Pontarią część przypadła Redanii stała się Przyrzeczem. Na namuły ściągnięto rzesze osadników. Pod okiem sprawnych zarządców, w wyniku rozumnego płodozmianu i melioracji areał, lubo mały, wnet stał się istnym rolniczym Rogiem Obfitości.
Rychło też zaczęły się spory. Tym zajadlejsze, im obfitszy plon dawały pontarskie mady. Traktat wytyczający granicę między Temerią a Redanią zawierał zapisy pozwalające na przerozmaitą interpretację, a załączone do traktatu mapy były do niczego, bo kartografowie schrzanili robotę. Sama rzeka też dołożyła swoje - po okresach dłuższych deszczów potrafiła zmienić i przesunąć swe łożysko o dwie albo i trzy mile. I tak Róg Obfitości zamienił się w kość niezgody. W łeb wzięły plany dynastycznych mariaży i przymierzy, zaczęły się dyplomatyczne noty, wojny celne i retorsje handlowe. Konflikty graniczne przybierały na sile, przelew krwi zdawał się nieuchronny. I w końcu doszło doń. A potem dochodziło już regularnie.


Sezon burz, str. 195-197

Galeria[]

Heraldyka[]